Ostatnio poczułem zew. Ogarnęła mnie fala energii, która pchała mnie w kierunku dokończenia tego, co zacząłem. Zapragnąłem kupić bilet i lecieć do Wietnamu, gdzie czeka Hefajstos, mój najwierniejszy towarzysz. Tak już mam, że gdy rzeczywistość wokół mnie się komplikuje, zaczynam śnić o drodze, na której liczy się tylko utrzymanie tempa i oddechu. O drodze, która nauczyła mnie podstawowych zasad, jakich nie wpoił mi nikt inny: by jeść zanim zgłodnieję, by pić zanim będę spragniony oraz by odpoczywać zanim będę wycieńczony. Bo widzicie, otaczający świat obchodzi się z nami zupełnie inaczej niż droga. Sprawia, że inaczej traktujemy innych ludzi i samych siebie. Droga jest prosta, nawet gdy się wije.
Czytaj dalej