Archiwa tagu: motywacja

Należy się taki wpis. Od Wietnamu przejechałem przez siedem krajów robiąc grubo ponad jedenaście tysięcy kilometrów. Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Pakistan i teraz już docieram do połowy długiego Iranu. Było dużo gór, potem jeszcze więcej gór i jeszcze trochę gór, było głównie pod wiatr, była sawanna, czy już wspominałem, że pod wiatr? I teraz pustynie. Ten wpis to podsumowanie niebagatelnego roku, mojego stanu – fizycznego i psychicznego, oraz stanu sprzętu.

Czytaj dalej

W pierwszej części odpowiedzi na pytanie “Jak się przygotowujesz do tak długiej wyprawy?” dowiedzieliście się o planowaniu trasy, o wizach, o przygotowaniu sprzętu, o budowaniu motywacji oraz o czym mówią podróżnicy, kiedy mówią o Pamirze. W tej części dowiecie się o przygotowaniu zdrowotnym, w tym o diecie i przygotowaniu fizycznym, a także finansowym i wszelakim możliwym. Będzie o badaniach lekarskich, szczepionkach, ubezpieczeniu, zawartości apteczki i portfela, o wszystkich rzeczach typu “przydasie” i “nieprzydasie”, a także o tym jakie sprawy warto pozamykać przed wyjazdem w podróż, która na dobrą sprawę nie ma ograniczenia czasowego. Jedziemy z tematami!

Czytaj dalej

Jak przygotowujesz się do tak długiej wyprawy? To jedno z pytań, które słyszę najczęściej. I wiecie co? Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Instynktownie robiłem to, co uważałem za słuszne. Kierowało mną przekonanie, że szczęście sprzyja przygotowanym. I rzeczywiście – do tej pory szczęście mi sprzyjało, a jak coś działa, to nie ma sensu tego zmieniać. Od kolejnej wielkiej wyprawy dzielą mnie już tylko dni, chciałbym więc podzielić się z Wami procesem przygotowań. Może w końcu uda mi się wyczerpująco odpowiedzieć. Biorąc pod uwagę, że każdego interesuje coś innego: trening fizyczny, przygotowanie psychiczne, szczepionki, finanse, sprzęt itd., postanowiłem zebrać w jednym miejscu rzeczy, które dla mnie mają największe znaczenie. Zapraszam do lektury o tym jak wyglądają moje ostatnie miesiące, tygodnie i dni przed wielką przygodą.

Czytaj dalej

Ostatnio poczułem zew. Ogarnęła mnie fala energii, która pchała mnie w kierunku dokończenia tego, co zacząłem. Zapragnąłem kupić bilet i lecieć do Wietnamu, gdzie czeka Hefajstos, mój najwierniejszy towarzysz. Tak już mam, że gdy rzeczywistość wokół mnie się komplikuje, zaczynam śnić o drodze, na której liczy się tylko utrzymanie tempa i oddechu. O drodze, która nauczyła mnie podstawowych zasad, jakich nie wpoił mi nikt inny: by jeść zanim zgłodnieję, by pić zanim będę spragniony oraz by odpoczywać zanim będę wycieńczony. Bo widzicie, otaczający świat obchodzi się z nami zupełnie inaczej niż droga. Sprawia, że inaczej traktujemy innych ludzi i samych siebie. Droga jest prosta, nawet gdy się wije.

Czytaj dalej

Jakub Porada (TVN): Wytłumacz naszym widzom skąd, mimo wszystko to się wzięło, że za punkt startowy wybrałeś Sydney, a nie np. Casablankę? Jakaś zasada przecież musiała Ci przyświecać w Twoim planie…

Ja: Hmmm. Sydney jest na literę “S”, tak samo jak Szczecin… Czytaj dalej

W końcu dotarłem do Quảng Ngãi. Był ciepły prysznic, ciepłe łóżko i ciepli ludzie. W pracy okazało się, że szkoła na miesiąc została z jednym nauczycielem (obcokrajowcem) zamiast trzech. Ze mną. 36 godzin zajęć tygodniowo zamiast 22 kontraktowych, na szczęście tylko przez jeden miesiąc. Potem się uspokoiło. Na chwilę… Czytaj dalej

Unoszę się na wodzie. Nie wiem czy to jezioro czy ocean. Woda jest spokojna. Skąd tu tyle wody? Skąd ja się tutaj wziąłem? Rozglądam się dookoła. Nie widzę nic prócz wody i paru dryfujących przedmiotów. Żółte i czarne unoszą się na wodzie, podobnie jak ja. Przecież to … moje sakwy! Wśród nich jest torba na kierownicę. Też się unosi, ale powoli zanurza. Podpływam i chwytam ją zanim zniknie w czeluści. Zaglądam so środka. O nie! Jest pełna wody. Wszystko stracone: aparat, zdjęcia, notatki, telefon, paszport. To jakiś koszmar! Wybudza mnie z niego ryk megafonu. Świta.
Czytaj dalej

Nie lubię pisać gdy jest mi źle. Czuję się wtedy jakbym się nad sobą użalał, a sama myśl, że mogę się nad sobą użalać sprawia, że czuję się jeszcze gorzej. Samonakręcająca się depresja. Prawda jest jednak taka, że nie sram tęczą. Jak każdy miewam lepsze i gorsze dni, a ostatnio przeważają te drugie. Mógłbym w ciszy przeczekać tę burzę i odezwać się dopiero, gdy znów wyjdzie słońce, jednak wtedy nie byłbym szczery z Wami, a w retrospekcji sam ze sobą. Bo widzicie, ja chcę móc kiedyś spojrzeć na tego bloga jak na stary album ze zdjęciami i widzieć nie reklamę, hiperbolę jednej strony medalu, ale całą prawdę. W szczerości tkwi siła. Czytaj dalej